8 września 2022 r. zmarła królowa Elżbieta II. Sytuację po śmierci monarchini komentuje dr Marcin Łukaszewski z Wydziału Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UAM.
„Wraz ze śmiercią królowej Elżbiety II skończyła się pewna epoka” – to pewnie dość wyświechtane już zdanie, tak często pojawiające się w mediach po śmierci brytyjskiej monarchini, mimo wszystko powinno tutaj wybrzmieć. 70 lat panowania, które w długości wyprzedził jedynie francuski król Ludwik XIV, to aż 15 brytyjskich premierów (od Winstona Churchilla do dopiero co obejmującej swój urząd Liz Truss), 14 amerykańskich prezydentów, 7 papieży. Kiedy zdamy sobie sprawę z tego, że znaczna część brytyjskiego społeczeństwa nie pamięta, nie zna czasów, gdy na tronie zasiadał ktokolwiek inny, dojdzie do nas z jak długim panowaniem mieliśmy do czynienia. Dodatkowo królowa Elżbieta II stała na czele 14 innych państw (m.in. Kanady, Australii, Nowej Zelandii), a sama zdawała się być współczesnym symbolem monarchii przynajmniej dla znacznej części globu – jedną z najbardziej rozpoznawalnych monarchów. Te zaledwie kilka faktów pokazuje jak śmierć Elżbiety II wpłynęła i bez wątpienia wpłynie na społeczeństwo wielu państw na świecie.
W dniu śmierci królowej na tron wstąpił jej najstarszy syn – książę Karol. Najbliższe dni to oczywiście dni żałoby po śmierci królowej. Dni te już kilkadziesiąt lat temu zostały precyzyjnie rozpisane na plan (Operation London Bridge), a potem kilkukrotnie aktualizowane z udziałem samej zainteresowanej. W związku z tym, że królowa zmarła nie w Londynie, ale w swojej letniej rezydencji Balmoral we wschodniej Szkocji, scenariusz ten zapewne ulegnie pewnej modyfikacji, ale jego ramy pozostaną sztywne: drugiego dnia po śmierci królowej Karol III wygłosi pierwsze orędzie już jako głowa państwa, spotka się z premier Liz Truss, następnego dnia formalnie zostanie proklamowany królem, a potem rozpoczną się przygotowania do pogrzebu jego matki. Koronacja to uroczystość, do której dojdzie najprawdopodobniej w ciągu kilkunastu najbliższych miesięcy.
Przejęcie tronu przez Karola to stojące przed nim wielkie wyzwanie. Ogromna sympatia jaką cieszyła się jego matka, niskie zaufanie jakim sam Karol cieszył się przez lata to kwestie, z którymi nowy król musi sobie poradzić, by poparcie dla monarchii brytyjskiej pozostało na wysokim poziomie. Z jednej strony nikt tak długo nie czekał na objęcie swoich obowiązków jak właśnie Karol (a zatem miał mnóstwo czasu na przygotowanie się do tej roli), z drugiej jednak charakter samego Karola wraz z doniesieniami medialnymi o jego aspiracjach i zachowaniach jeszcze jako następca tronu sugerują, że może być on królem aktywnym, co byłoby przez brytyjskie społeczeństwo, konstytucję i polityków bardzo niemile widziane. Wszystko zależy od tego, czy Karol potrafi wpisać się w napisaną wcześniej rolę...
dr Marcin Łukaszewski
Wydział Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UAM