Data publikacji w serwisie:

Arleta Bojke o wojnie i "Szamarzewie"

Prof. Jacek Sobczak jest chyba do tej pory legendą na wydziale i jego nazwiska raczej nigdy nie zapomni nikt z moich koleżanek i kolegów z roku. Zapamiętałam wykłady dra Gilla, który z nauki o państwie robił show - z Arletą Bojke, dziennikarką, absolwentką UAM, rozmawia Aleksandra Polewska.

Z Arletą Bojke, dziennikarką, absolwentką UAM, rozmawia Aleksandra Polewska.

Mówi się, że dziennikarz to nie zawód, tylko charakter. Czy ta zasada sprawdziła się w pani życiu i np. już jako dziewczynka planowała pani, że zostanie dziennikarką?

Powiedziałabym bardziej, że dziennikarstwo to styl życia. Zależy oczywiście jakie dziennikarstwo, bo to szerokie pojęcie, ale takie dziennikarstwo, do którego ja jestem przyzwyczajona, to bycie wciąż w gotowości, ciągle na bieżąco. To niespodziewane wyjazdy, przedłużające się delegacje, odwoływanie wyjazdów na urodziny czy wesela rodziny i przyjaciół. To poczucie straconej szansy, kiedy akurat nie możesz jechać i być blisko ważnych wydarzeń. To siedzenie do późnej nocy przed telewizorem czy przy komputerze, kiedy dzieje się coś ważnego. To trzeba po prostu lubić, mieć to w sobie. Czy jako dziewczynka marzyłam o takim życiu? Nie. Najpierw marzyłam o szklanym ekranie (śmiech), a dopiero potem o dziennikarstwie.

A co panią ku tej profesji ciągnęło? Czy może wydarzyło się coś, co przesądziło o tym kierunku? Choćby szkolne gazetki? Może ktoś z krewnych lub znajomych pracował w mediach?

Nie miałam i nie mam żadnych krewnych w mediach - wbrew temu, co piszą czasem internetowe trolle. Ale rzeczywiście na pewno duży wpływ na to, co chciałam robić w życiu miała gazetka szkolna w podstawówce. Prowadziłam ją od szóstej klasy. Byłam z tego bardzo dumna i poświęcałam tej pracy dużo czasu. O mojej determinacji, by zostać dziennikarką niech świadczy to, że poszłam w liceum do klasy humanistycznej, mimo że dostałam się do niego jako laureatka olimpiady z biologii.

Czy był jakiś plan B? Na wypadek gdyby po maturze z politologią lub dziennikarstwem pani nie wyszło?

Nie wiem, czy myślałam o tym, jako o planie B, ale po olimpiadzie z biologii krążyła mi po głowie medycyna. W moim liceum po drugiej klasie jeszcze można było zmienić profil i to były dla mnie trudne wakacje, ale postanowiłam być konsekwentna. Już pracując jako dziennikarka, studiowałam prawo. I tu trochę myślałam o tym, że może w przyszłości mogłabym połączyć te studia z doświadczeniem pracy w telewizji i zająć się w jakimś wymiarze prawami autorskimi. Jak do tej pory, to jednak nie starczyło mi czasu, a raczej samozaparcia, żeby napisać pracę magisterską z prawa. Choć ostatniego słowa jeszcze nie powiedziałam... :)

Cały wywiad dostępny na Uniwersyteckie.pl

fot. Archiwum prywatne