Data publikacji w serwisie:

Awangardowe social media z dr Wenderskim

O ‘lajkach’, ‘share’ach’ i ‘followersach’ sprzed stu lat z dr. inż. arch. Michałem Wenderskim z Wydziału Anglistyki rozmawia Jagoda Haloszka.

W 2018 roku nakładem wydawnictwa Routledge ukazała się książka Michała Wenderskiego pt. Cultural Mobility in the Interwar Avant-Garde Art Network: Poland, Belgium and the Netherlands poświęcona historii międzynarodowej sieci awangardowych twórców i ugrupowań z Polski, Belgii i Holandii. Dowiadujemy się z niej, że już sto lat temu funkcjonował swoisty odpowiednik dzisiejszych mediów społecznościowych z ich charakterystycznymi ‘lajkami’, ‘share’ami’ i ‘followersami’ – i to nie w skali lokalnej, a wręcz międzykontynentalnej. O tym, jak funkcjonowały awangardowe social media sprzed ery Internetu w rozmowie z Jagodą Haloszką opowiada dr inż. arch. Michał Wenderski, pracownik Wydziału Anglistyki.

Obecnie naszą komunikacją rządzą social media, których wszechobecność zdaje się stopniowo wypierać bezpośrednie kontakty międzyludzkie. Proszę powiedzieć jak sto lat temu wyglądały relacje pomiędzy awangardą polską a niderlandzką i gdzie możemy odnaleźć podobieństwa do współczesnych mediów społecznościowych?

Historia kontaktów pomiędzy przedstawicielami polskiej i niderlandzkiej awangardy międzywojennej jest naprawdę fascynująca i nierzadko zdumiewa. W swoich badaniach udało mi się zrekonstruować liczne związki i relacje, które jak się okazało w niektórych przypadkach były bardzo intensywne, nawet pomimo tego, że Polaków i Holendrów czy też Belgów dzieliło wiele. Przede wszystkim było to związane z barierą językową, odległością geograficzną i nielicznymi więzami kulturowymi, czy historycznymi łączącymi te kraje. Początkowo zatem polsko-niderlandzkie związki miały charakter głównie korespondencyjny – najpierw były to listy, których owocem bardzo często były artykuły, przedruki zdjęć, które awangardowi artyści nieustannie sobie nawzajem przesyłali, a następnie publikowali we własnych czasopismach i książkach. W paru przypadkach takie kontakty przerodziły się w osobiste znajomości, a nawet długotrwałe przyjaźnie pomiędzy polskimi i niderlandzkimi artystami. W jednym z haskich archiwów znalazłem np. album z 1937 roku podarowany z okazji urodzin przez Helenę i Szymona Syrkusów holenderskiemu architektowi Cornelisowi van Eesterenowi, na którym widnieją niderlandzkojęzyczne życzenia dla Holendra. Syrkusowie nie znali oczywiście języka niderlandzkiego, musieli zatem w jakiś sposób zdobyć tłumaczenie tekstu, co stanowi wyjątkowy i namacalny dowód tego, jak bliskie stosunki łączyły polskich oraz holenderskich modernistów.

Cały wywiad dostępny na Uniwesyteckie.pl

fot. Adrian Wykrota