Data publikacji w serwisie:

Chomik europejski skazany na zagładę?

Chomik europejski, najbardziej kolorowy ssak Europy został wpisany przez Międzynarodową Unię Ochrony Przyrody (IUCN) na Czerwoną listę jako gatunek krytycznie zagrożony. W ratowanie chomika jest zaangażowana m.in. prof. Joanna Ziomek z UAM. Czy zwierzątko ma szansę przetrwać w Polsce?

O małym gryzoniu zrobiło się głośno rok temu przy okazji budowy dróg i osiedli w południowo-wschodniej części kraju. Ekolodzy alarmowali, że chomiki europejskie giną, gdyż inwestorzy nie biorą pod uwagę ich obecności.

– Bardzo trudno jest egzekwować prawo ochrony przyrody w Polsce – twierdzi dr Andrzej Kepel z Polskiego Towarzystwa Ochrony Przyrody „Salamandra”. – Raporty na potrzeby ocen oddziaływania na środowisko może robić każdy, niezależnie od przygotowania merytorycznego i etycznych kwalifikacji. Zdarza się, że w raportach nie ma ani słowa o występowaniu jakiegoś gatunku na danym terenie, mimo, że powszechnie wiadomo o istnieniu tam jego silnej populacji. Autorzy nie są za to pociągani do odpowiedzialności! A inwestorzy nagminnie zlecają wykonanie dokumentacji firmom, które wykazują jak najmniej konfliktów danego przedsięwzięcia z przyrodą i proponują działania ochronne nieadekwatne do potrzeb, np. planując przesiedlenie chomików jesienią, kiedy nie zdołają już one zebrać zapasów, bez których nie przetrwają zimy albo na wiosnę, gdy mają młode.

– Organy ochrony przyrody powinny odrzucać nierzetelne raporty, ale często nie mają kadr ani kwalifikacji, żeby poprawnie ocenić ich jakość. Dodatkowo podlegają silnym naciskom ze strony inwestorów oraz polityków, a tym bardzo na rękę, że w raporcie dany gatunek nie został wykazany – wyjaśnia dr Kepel.

Konsultacje społeczne prowadzi się w ograniczony sposób – najczęściej na stronie urzędu pojawia się krótka informacja. Organizacje pozarządowe nie są w stanie śledzić wszystkich postępowań dotyczących planowanych inwestycji. To, że są one w konflikcie z ochroną gatunkową, okazuje się przeważnie za późno – kiedy na teren wjeżdżają buldożery. Wówczas dochodzi do blokad, a jako ci „źli” pokazywani są ekolodzy. Tymczasem to na organach ochrony przyrody spoczywa obowiązek poprawnej oceny oddziaływania przedsięwzięć na środowisko.

Cały artykuł dostępny na Uniwersyteckie.pl.

tekst: Ewa Konarzewska-Michalak

fot. Adrian Wykrota