– Sądzę, że audiobooki to nowe wcielenie starej – i już rzadkiej – praktyki głośnego czytania książek w domach, w rodzinach, dzieciom, również na spotkaniach autorskich. Lektor, jego żywy głos tworzył atmosferę wrażliwej wspólnoty – ktoś nieprzypadkowy cudzymi słowy opowiadał ciekawe, a nawet ważne, formacyjne historie. W popularności audiobooków widzę działanie tego samego głodu – opowieści i bliskości. Rozmowa z prof. Piotrem Śliwińskim, dyrektorem Szkoły Doktorskiej Nauk o Języku i Literaturze.
Jaki rodzaj książek pan czyta – drukowane czy ebooki?
– Mam w domu kilka tysięcy książek, a w komputerze setki ebooków. Nad swoim księgozbiorem przestałem panować, więc czasami kupuję książki w wersji elektronicznej, ponieważ nie wiem, gdzie zapodziała się książka papierowa. I w tym momencie ujawnia się jeden z ważnych atutów ebooków: dostępność. Kupuje się je bez wychodzenia z domu, o dowolnej porze i nie gubią się na półkach i w kartonach.
Zatem korzystam z czytnika, a nawet z dwóch. Na jednym gromadzę prozę, eseistykę, teksty użytkowe, na drugim – PDF-y opracowań naukowych oraz tomy poetyckie.
Jakie są inne zalety książek drukowanych i ebooków?
– W pracy akademickiej przydatność ebooków jest niewątpliwa. Książka elektroniczna rozchodzi się bez ograniczeń, jeśli nie liczyć potrzeby znajomości języka, w którym powstała, podczas gdy nakłady wydań papierowych są zwykle bardzo skromne i niestety często słabo reklamowane. Wobec tego przypuszczam, że niedługo zrezygnujemy z wydawania książek naukowych w dotychczasowej postaci. Starannie zredagowane, uczciwie zrecenzowane ebooki naukowe zazwyczaj spełnią swe zadanie, oszczędzając przy okazji lasy i pieniądze. Przy tym książka elektroniczna dobrze się otwiera na krytyczną lekturę – tekst można wygodnie komentować, robić notatki, podkreślać, porównywać fragmenty. Jest to też pomocne w dydaktyce. Wreszcie zaletę nie bez znaczenia, dla mnie na pewno, stanowi możliwość dopasowywania czcionki do swych warunków fizycznych. A przecież okulary to wyraźny znak rozpoznawczy naszego środowiska, nasz totem.
Czy rodzaj książki ma wpływ na percepcję treści?
– Nośnik wpływa na styl lektury, może nawet na styl życia. W czytnikach wozimy całe biblioteki, możemy w nich wybierać dowolnie, niecierpliwie, kapryśnie. Jeśli więc nawet samo czytanie angażuje nasze mózgi w taki sam sposób bez względu na medium, to już rytuał z tym związany zmienia się mocno. I dlatego niektórzy upierają się, nie bez racji, przy walorach książki tradycyjnej, która uwodzi nie tylko zawartością, ale także własną formą, grafiką, fakturą i zapachem papieru, ciężarem, jednostkowością. Ebook tego nie posiada, zdaje się wyłącznie użytkowy i w związku z tym jakby egzystencjalnie słabiej zobowiązujący, jego lektura zaś upodobnia się do czytania (i pisania) w internecie, na portalach społecznościowych, na których wszyscy konkurują o uwagę, lecz prawie wszyscy tracą osobowość.
Cała rozmowa na stronie: https://uniwersyteckie.pl/nauka/prof-piotr-sliwinski-czytac-na-byle-czym-byle-nie-byle-co
tekst: Dariusz Nowaczyk
fot. Mariusz Forecki