Data publikacji w serwisie:

Dominika Mroczek-Dąbrowska. Język migowy ma swoją gramatykę

Dominika Mroczek-Dąbrowska
„Bo ta społeczność jest taka cicha…” – mówi Dominika Mroczek-Dąbrowska, pracowniczka administracji UAM, tłumaczka języka migowego i prawniczka z wykształcenia. Od lat działa na rzecz dostępności kultury: tłumaczy filmy, spektakle i koncerty. Wprowadziła język migowy do dwóch poznańskich przedstawień, na koncie ma liczne tłumaczenia konferencyjne i okolicznościowe, publikacje poświęcone komunikacji z osobami głuchymi oraz wieloletnie doświadczenie w pracy ze studentami niesłyszącymi.

Co sprawiło, że zdecydowała się pani nauczyć języka migowego?

– Kierowałam się czystą ciekawością. Zobaczyłam kiedyś na ulicy dwie osoby głuche, które ze sobą rozmawiały. Wyglądało to po prostu pięknie i tak bardzo mnie zafascynowało, że postanowiłam „rozkodować” ten język. A że uwielbiam uczyć się nowych rzeczy, zaczęłam tę przygodę. Najpierw uczyłam się sama, a potem stopniowo zapisywałam się na kolejne kursy. Krok po kroku zdobywałam certyfikaty, aż w końcu zdałam egzamin w Warszawie i uzyskałam kwalifikacje. W ten sposób rozpoczęła się moja droga zawodowa jako tłumacza i trenera języka migowego. Na uczelni pracuję w administracji, ale wciąż zajmuję się kwestiami dostępności: tłumaczę wystąpienia Pani Rektor, biorę udział w konferencjach, prowadzę zajęcia z języka migowego i komunikacji niewerbalnej.

Jest pani również autorką broszury poświęconej komunikacji z osobami niesłyszącymi i z wadami słuchu na uczelni wyższej. Czy to praca w administracji skłoniła panią do napisania tego poradnika? 

– Dokładnie 10 lat temu zostałam zatrudniona na uniwersytecie jako tłumacz języka migowego. Pamiętam, że wówczas było to swego rodzaju novum w naszym środowisku. Zgłosiła się do mnie osoba niesłysząca, która dostała się na pierwszy rok studiów, i poprosiła o wsparcie w zakresie dostępności. Sprawę organizowaliśmy wtedy indywidualnie, bezpośrednio u ówczesnego rektora. Otrzymaliśmy zgodę i od tamtego momentu towarzyszyłam studentowi we wszystkich ćwiczeniach, warsztatach, a nawet praktykach.

Dziś dostępność jest znacznie łatwiejsza, to już pewien standard. Postanowiłam jednak sprawdzić, jak wygląda to po 10 latach, i przeprowadziłam krótkie badania – zarówno wśród obecnych studentów z uszkodzeniami słuchu, jak i absolwentów, z którymi miałam kontakt, a także wśród pracowników dydaktycznych i administracyjnych. Okazało się, że poziom świadomości – zarówno studentów, jak i kadry – praktycznie się nie zmienił. Jestem przekonana, że nie wynika to ze złej woli, tylko z braku wiedzy. Jeśli z czymś rzadko się spotykamy, po prostu nie wiemy, jak postępować. Stąd pomysł przygotowania podręcznika, który zawiera podstawowe zasady komunikacji i organizacji pracy, gdy naszym partnerem jest osoba z uszkodzonym słuchem. Jak wynika z bardzo licznych informacji zwrotnych, które otrzymałam, publikacja była niezwykle potrzebna.

Cała rozmowa na stronie: https://uniwersyteckie.pl/ludzie-uam/dominika-mroczek-dabrowska-jezyk-migowy-ma-swoja-gramatyke

Tekst: Magdalena Ziółek

fot. Władysław Gardasz