Data publikacji w serwisie:

Dr Witold Skowroński. Tłumacz prezydentów

Z dr. Witoldem Skowrońskim, tłumaczem prezydentów RP i USA, premierów i innych osobistości świata polityki, gospodarki, nauki i kultury rozmawia Magda Ziółek.

Czy wie pan, że po wpisaniu w Google pańskiego nazwiska wyświetla się uzupełnienie „tłumacz prezydentów”? Ilu prezydentów miał pan okazję spotkać na swojej drodze zawodowej? Który z nich sprawiał najwięcej kłopotów i dlaczego?

Na swojej drodze zawodowej w roli tłumacza prezydentów, tłumacza konferencyjnego w Komisji Europejskiej i w Parlamencie Europejskim oraz w innych instytucjach międzynarodowych spotkałem bardzo wiele głów państw, prezydentów, premierów i innych ważnych osobistości świata polityki, kultury, gospodarki i nauki. Nigdy ich nie policzyłem, bo nie wydawało mi się to istotne. Tłumaczyłem też wielokrotnie papieża św. Jana Pawła II, papieża Benedykta XVI oraz królową brytyjską Elżbietę II i księcia Filipa na zamówienie strony brytyjskiej. Nota bene, w czasie prywatnej audiencji w Belwederze, w rozmowie wspomniałem królowej brytyjskiej, że prowadzę Szkołę Tłumaczy i Języków Obcych Uniwersytetu im Adama Mickiewicza, a królowa dokończyła … w Poznaniu. Przyjąłem to jako dowód świetnego przygotowania jej do wizyty w Polsce, zresztą jedynej oficjalnej wizyty, ponieważ królowa brytyjska składa tylko jedną oficjalną wizytę w danym państwie. W kontekście tłumaczenia konsekutywnego warto wspomnieć o dwóch trudnych sytuacjach. Miałem kłopot natury technicznej w czasie lunchu w Białym Domu podczas wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w USA dnia 09.02.2006 r. Ja siedziałem właściwie za panem prezydentem, a prezydent G.W. Bush siedział vis a vis w odległości około 7 m. W czasie lunchu nie zawsze panuje idealna cisza i to bardzo utrudniało mi usłyszenie wypowiedzi naszego prezydenta i gospodarza Białego Domu. Akustyka odgrywa ogromnie ważną rolę w pracy tłumacza konferencyjnego. Podobna sytuacja przydarzyła mi się w Zamku Królewskim w czasie tłumaczenia Davida Rockefellera. W tym wypadku mój mikrofon był oddalony od mikrofonu Davida Rockefellera o około 10 m, a głośniki zwrócone były w kierunku publiczności. Pamiętam to tłumaczenie jako jedno z bardziej energochłonnych.

fot. Adrian Wykrota

Cały wywiad dostępny na www.uniwersyteckie.pl