Od października między innymi na Wydziałach Chemii i Fizyki, w Archiwum i Kancelarii Głównej została wprowadzona pilotażowa wersja systemu EZD PUW. Niebawem system zacznie obowiązywać na całej uczelni. To początek rewolucji w zarządzaniu uniwersytetem i jednocześnie kolejny etap jego rozwoju. Dodajmy, że długo oczekiwanego rozwoju.
EZD od października jest testowany w kilku jednostkach UAM. Już krótka sonda wśród pracowników pozwala stwierdzić, że nie ,,taki diabeł straszny jak go malują’’ Uczestnicy wcześniejszych szkoleń w Centrum Informatycznym podkreślają, że spodziewali się zawiłości i komplikacji w pracy, bo… przecież każda nowość to ,,trochę strach’’. Tymczasem wielu z nich już po kwadransie oddycha z ulgą, a potem dopytuje i oczekuje wyjaśnień od prowadzącej szkolenia Lidii Pudliszak.
- Coraz częściej pracownicy UAM dzwonią i dopytują o szczegóły, szukają dobrych rozwiązań – mówi Lidia Pudliszak - W tej chwili mamy przeszkolone 350 osób z administracji uczelnianej. Zajęcia trwają. Przykładowo wczoraj spotkałam się z radcami prawnymi i Działem Zamówień Publicznych. Był spory niepokój, a okazało się, że zupełnie niepotrzebnie. Niedawno spotkaliśmy się z dziekanatami. Za chwilę na wydziałach zaczną się szkolenia dla kadry dydaktycznej. Dzieje się.
Dla wprawnego administratora, EZD to łatwizna – mówią ci którzy przeszli szkolenia. Dziekan WFPiK prof. Tomasz Mizerkiewicz twierdzi nawet, że uniwersytecki program obsługujący EZD przypomina mu inne nasze programy, takie jak USOS czy AMURap.
- Bardzo podoba mi się w nim, że można prześledzić dokładnie, co w którym momencie kto zrobił przy danym dokumencie. Przy kolejnych etapach opracowywania dokumentu można sobie przesyłać dodatkowe informacje między osobami nim się zajmującymi.
Cały artykuł przeczytasz na uniwersyteckie.pl
autor: Krzysztof Smura