Data publikacji w serwisie:

Odkrycia naukowców UAM w Çatalhöyük

Dużą budowlę wykonaną z cegieł mułowych, w której spotykali się mieszkańcy jednego z najstarszych miast świata, odkryli polscy archeolodzy w Çatalhöyük w centralnej Anatolii w Turcji. W tym roku zespół pod kierunkiem prof. Arkadiusza Marciniaka z Wydziału Archeologii UAM zbadali nietypową konstrukcję z końca funkcjonowania osady, bo sprzed ponad 8 tys. lat. Znajduje się na wschodnim jej skraju osady, kilkaset metrów od centralnej części.

Zdaniem prof. Marciniaka budowla nie pełniła funkcji mieszkalnej, chociaż wcześniejsi mieszkańcy miasta chowali część swoich zmarłych pod posadzkami domów. Duża liczba zagadkowych platform, ich zdobienia i nietypowe rozplanowanie konstrukcji wskazują - według naukowca - że budowla była wykorzystywana przez całą wspólnotę żyjącą w osadzie.

- Wiemy, że budowla była wykorzystywana w czasie, kiedy nie było już mega-osady zamieszkiwanej przez kilka tysięcy osób. Mieszkańcy żyli w rozproszeniu. Wracali do miejsca swoich przodków. Niektórzy doświadczyli zaszczytu bycia tam pogrzebanym - opowiada prof. Marciniak.

W jego ocenie nie można wykluczyć, że budowla miała też znaczenie sakralne. - Większą rolę przypisywałbym jednak integracji społecznej. Palenisko na środku sugeruje, że wokół niego gromadzili się ludzie. Nie wiemy jeszcze ile - i jakiego typu pochówki znajdują się w tym budynku - zastrzegł badacz.

Çatalhöyük, stanowisko archeologiczne położone w centralnej Turcji, było zamieszkiwane nieprzerwanie przez niemal 1200 lat - pomiędzy 7100 a 5950 rokiem p.n.e. Szacuje się, że w okresie największego rozkwitu gęsto zabudowane osiedle o powierzchni kilkudziesięciu hektarów było zasiedlane przez ok. 2 tys. mieszkańców. Z lotu ptaka wyglądało jak plaster miodu, a do domostw wchodzono przez płasko zwieńczone dachy.

"Budowla była zdecydowanie większa, niż typowe konstrukcje mieszkalne z tego okresu. Była kwadratowa w planie, a jej powierzchnia wynosiła ok. 30 m kw. Nietypowe było też jej wnętrze" - opisał w rozmowie z PAP prof. Marciniak.

Uwagę archeologów zwróciło to, że niemal cała powierzchnia konstrukcji była zabudowana. Na zabudowę składa się 12 platform-wywyższeń pokrytych gliną, z których dziewięć znajduje się wzdłuż wszystkich ścian budynku.

"Prawdopodobnie pod większością z nich znajdują się pochówki ludzkie, ale odpowiedź na to pytanie uzyskamy w czasie wykopalisk, planowanych na przyszły rok" - sprecyzował naukowiec.

Krawędź wschodniej platformy jest zdobiona dwoma pilastrami, czyli elementem architektonicznym w formie płaskiego filara. Po obydwu stronach każdego z nich umieszczono bycze możdżenie, czyli wyrostki kości czołowej. Na każdej z czterech ścian znajdowała się półkolumna, jedna z nich dekorowana reliefem. Duża część zachodniej ściany była pokryta malowidłem, głównie w kolorze czerwonym. Przy ścianie południowej znajdował się duży piec.

W centralnej części domu archeolodzy dopatrzyli się pozostałości po palenisku. Do wnętrza prowadziły dwa otwory w ścianach.

Zdaniem prof. Marciniaka budowla nie pełniła funkcji mieszkalnej, chociaż wcześniejsi mieszkańcy miasta chowali część swoich zmarłych pod posadzkami domów. Duża liczba zagadkowych platform, ich zdobienia i nietypowe rozplanowanie konstrukcji wskazują - według naukowca - że budowla była wykorzystywana przez całą wspólnotę żyjącą w osadzie.

Typowy budynek mieszkalny z tego okresu był mniejszy i znajdowały się w nim miejsca do przechowywania żywności i produkcji narzędzi. Wejście prowadziło przez otwór w dachu.

Prof. Marciniak podkreśla, że jest to pierwszy tego typu budynek odkryty w tej osadzie, chociaż podczas wcześniejszych badań odkryto budowle odbiegające od standardowych domów ze starszych faz istnienia osady, które były interpretowane m.in. jako świątynie.

Więcej na stronie: Nauka w Polsce

tekst: Szymon Zdziebłowski

fot. Mateusz Dembowiak