Nie powinno nas zdziwić, gdyby ktoś zaryzykował i nadał laboratorium kopalnego DNA na Wydziale Biologii status Królewskiego Laboratorium UAM. To tutaj między innymi znajdują się pobrane do badań szczątki władców piastowskiej dynastii. Może są niezbyt okazałe, ale są. To pewnik. O tym, jak przebiegają badania mające przywrócić tożsamość polskim Piastom, z szefową laboratorium, dr Anną Juras, rozmawia Krzysztof Smura.
Lwia część projektu ‘’Dynastia i społeczeństwo państwa Piastów w świetle zintegrowanych badań historycznych, antropologicznych i genomicznych’’ realizowana jest na Wydziale Biologii?
Tak, ale nie zapominajmy o naszych partnerach, choćby z Wydziału Historii. Gdyby nie praca profesor Koćki-Krenz i prof. Józefa Dobosza nie wiedzielibyśmy od czego zacząć. Ogromna wiedza, sprawy organizacyjne, typowanie miejsc, uzyskiwanie pozwoleń to tylko część tego, co zrobił dla nas zespół historyków. To ich praca dała nam podstawy do tego, by ruszyć w głąb dziejów.
Ruszyliście więc w Polskę w poszukiwaniu piastowskich szczątków. Gdzie byliście i jak wyglądały przygotowania do pobrania materiału badawczego?
Byliśmy w Brzegu, w poszukiwaniu Piastów śląskich, w Warszawie, szukając ich mazowieckiego odpowiednika. Był też Płock, Lubiąż i kilka innych miejsc. Przygotowanie do badań zawsze wymaga od nas spełnienia wielu kryteriów, ale przede wszystkim liczy się sterylność. To niezwykle istotne w przypadku kopalnego DNA, aby nie zanieczyścić go choćby własnym DNA. Zakładamy kombinezony, podwójne rękawice (jeśli zmieniamy rękawice, to nie odsłaniamy wówczas części naszego ciała), maseczki. Wszystko po to, by ochronić badane szczątki, ale i siebie przed naprawdę niekorzystnymi warunkami, jakie mogą panować w kościelnych kryptach – grzybami, pleśniami. W trakcie badań spotykaliśmy różnie zachowany materiał i do tego mocno przemieszany. Tak było choćby w Brzegu, gdzie pochówki zostały odkryte 20 lat wcześniej przez antropologów. Okazało się, że w urnach zamiast posegregowanego materiału zastaliśmy przemieszane szczątki mężczyzn i kobiet.
Gdzie w takim razie szczątki były najlepiej zachowane?
Chyba w Warszawie, ponieważ nie mieliśmy do czynienia z typową kryptą jak w Brzegu czy Lubiążu. Było tam sucho. Tym niemniej materiału badawczego było niewiele. Najwięcej mieliśmy go w Płocku, chociaż i tam był mocno wymieszany. Nie dało się dopasować np. części poskranialnych do czaszek i zebrać całych szkieletów. Były podpisy, ale pytanie czy można im ufać? Mając taki dylemat wykonano datowanie radiowęglowe czyli analizę C14. Przy poznawaniu ostatecznych wyników będą brane pod uwagę wszystkie składowe badawcze.
Cały wywiad dostępny na uniwersyteckie.pl
Fot. Adrian Wykrota