Data publikacji w serwisie:

Lech Wałęsa nie jest bohaterem w podręcznikach

Z prof. UAM Darią Hejwosz-Gromkowską i dr Dobrochną Hildebrandt-Wypych o Solidarności w podręcznikach i (nie)obecności w nich kobiet rozmawia Ewa Konarzewska-Michalak.

Dlaczego podręczniki do historii i Solidarność? Jak panie wpadły na pomysł badań? 

Dr Dobrochna Hildebrandt-Wypych: Obie prowadzimy badania w obszarze socjologii edukacji i pedagogiki porównawczej, a nauczanie historii jest kopalnią inspiracji dla tych dziedzin. Przede wszystkim dlatego, że mocno akcentuje się w nich chęć kontrolowania narracji pod kątem ideologii edukacyjnej. Historia i polityka idą ręka w rękę. Podręczniki do historii to tak naprawdę aktualizacja przeszłości w teraźniejszej perspektywie.

Prof. Daria Hejwosz-Gromkowska: Niewątpliwie celem tych podręczników jest kształtowanie i umacnianie tożsamości narodowej, dlatego są one bardzo ciekawe pod kątem foucaultowskiej koncepcji związków wiedzy i władzy. Kto jest bohaterem, kto jest wrogiem? Kogo nie ma w tej narracji i dlaczego? To jest przedmiotem naszych dyskursywnych analiz. A Solidarność dlatego, że chciałyśmy zainteresować naszymi badaniami międzynarodowego odbiorcę – ten ruch był ważny i rozpoznawalny na świecie.

D.H.W.: Gdyby Solidarność przydarzyła się Stanom Zjednoczonym, opisywano by ją jako sukces i eksploatowano popkulturowo: byłyby filmy, gadżety, postaci superbohaterek/ów. Czułyśmy, że ta historia w rodzimym wydaniu jest bolesna, smutna, przepełniona konfliktem, którego źródło tkwi w początkach transformacji. Chciałyśmy się dowiedzieć, jak zmieniało się przez lata przedstawianie Solidarności w podręcznikach.

I co panie odkryły? 

D.H.W.: Ogromną różnicę między starymi a nowymi podręcznikami. Książki z lat 90. mają akademicki charakter, uczeń jest konfrontowany z faktem, że Solidarność była ruchem bardzo zróżnicowanym światopoglądowo; natomiast im bliżej teraźniejszości, tym bardziej zredukowane są treści w podręcznikach. Na przykład jest o Annie Walentynowicz, że należała do obozu skonfliktowanego z obozem Wałęsy, ale uczeń nie wie, skąd wziął się ten konflikt. A mówimy o podręczniku dla licealistów, którzy potrafią już krytycznie myśleć i nie powinni mieć wiedzy podanej na talerzu.

D.H.G.: Nie zaobserwowałyśmy znaczących zmian, jeśli chodzi o obecność konkretnych bohaterów i narracji w zależności od tego, która partia polityczna była u władzy. Nie analizowałyśmy jeszcze najnowszych podręczników, ale jak dotąd Lech Wałęsa jest wymieniany jako pierwszy, często też Bronisław Geremek i Tadeusz Mazowiecki. Natomiast w podręczniku z 2018 roku po raz pierwszy pojawia się wzmianka, we fragmencie opisującym początki Solidarności, nazwisko prezesa PiS, Jarosława Kaczyńskiego jako redaktora naczelnego „Tygodnika Solidarność”, a wiemy, że przejął tę funkcję dopiero po 1989 roku.

Cała rozmowa na stronie: https://uniwersyteckie.pl/nauka/lech-walesa-nie-jest-bohaterem-w-podrecznikach

fot. Adrian Wykrota