Data publikacji w serwisie:

Ludzie UAM. Beata Tadla z Szamarzewa

A gdyby tak, Beata Tadla, napisała podręcznik dla poznańskich studentów dziennikarstwa? Jako ich, że tak powiem, starsza koleżanka z uczelni, jej absolwentka? Studenci uważają, że to świetny pomysł, ona sama śmieje się zaskoczona i mówi: „O, nie, nie!”

- Jedna z książek Pani autorstwa nosi tytuł „Niedziela bez Teleranka”. Dzisiejszym studentom należy się w tym miejscu wyjaśnienie, że był to w czasach PRLu program, który w niedziele o 9.00 rano, przykuwał do telewizorów dzieci i młodzież z całego kraju...

- I pewnej niedzieli, 13 grudnia 1981 roku, włączyliśmy o 9.00 telewizory i zamiast słynnego, animowanego koguta, rozpoczynającego swoim pianiem ulubiony program, zobaczyliśmy nieruchomą planszę w czarno-białe pasy. Telewizja przestała nadawać o północy, bo w Polsce wprowadzono stan wojenny. Potem pojawił się generał Jaruzelski i uzasadnił decyzję reżimowych władz

- Pytam o tę książkę i ten tytuł, bo zastanawiam się czy może ma ona związek z jakąś pierwszą, nieuświadomioną jeszcze, Pani obserwacją dziennikarską? W sensie: dzieje się coś niepokojącego, coś ważnego.

- Nigdy się nad tym nie zastanawiałam (śmiech)! Ale chyba nie. Miałam wtedy 6 lat. Natomiast mniej więcej w tym czasie, zaczęłam bawić się w radio. Mieliśmy w domu magnetofon szpulowy, a ja zapraszałam do domu koleżanki z podwórka, stawiałam przed nimi mikrofon i nagrywałam wywiady. Była to zdecydowanie bardziej zabawa niż próby przymierzania się do zawodu dziennikarza. To nie było tak, że już jako dziewczynka chciałam być dziennikarką, choć może moja podświadomość już mnie do tego pchała.

Wywiad przeprowadziła Aleksandra Polewska. Cały tekst dostępny na Uniwersyteckie.pl