Data publikacji w serwisie:

Mateusz Zmudziński: Taksonomia to najlepszy sport na świecie

O pasji do roztoczy, taksonomii i gry na szkockich dudach opowiada młody akarolog Mateusz Zmudziński z Wydziału Biologii, laureat Diamentowego Grantu, w rozmowie z Ewą Konarzewską-Michalak.

Jak zaczęła się twoja przygoda z roztoczami?

Od liceum wiedziałem, że chcę być biologiem, a dokładnie zoologiem bezkręgowców czyli od tzw. robali. Na I roku studiów, na egzaminie z systematyki i filogenezy zwierząt, emerytowany już prof. Czesław Błaszak zapytał mnie, co zamierzam robić w przyszłości. Każdego, kto u niego dostanie piątkę, co jest strasznie trudno osiągnąć, zaprasza na herbatę, gdyż jest ona jego prawdziwą pasją. Mimo, że dostałem 4+, zaprosił mnie. Gdy profesor dowiedział się, że wiążę plany z biologią środowiskową i zoologią zaproponował mi spotkanie z prof. Maciejem Skorackim, najlepszym żyjącym światowym specjalistą zajmującym się roztoczami pasożytniczymi ptaków. Po kilku miesiącach przemyśleń, poczułem, że roztocze to zwierzęta mi pisane.

Profesor Błaszak musiał coś w tobie dostrzec, skoro zaprosił  na tę herbatkę.

Podobno tak, jednak ja nie uważam się za kogoś wybitnego, robię po prostu to, co lubię.

I to z jakim skutkiem – odkryłeś już 8 nowych gatunków roztoczy i jeden rodzaj!

Globalna bioróżnorodność roztoczy jest bardzo słabo poznana, w przeciwieństwie np. do owadów, z którymi każdy ma do czynienia, ponieważ na ogół są większe i łatwiej zauważalne. Nowe gatunki, a także wyższe jednostki taksonomiczne roztoczy można spotkać wokół nas. Moje odkrycia dotyczą roztoczy dudkowych, pasożytów zamieszkujących wnętrza piór ptaków. Sztylecikami przebijają ścianę dudki i wypijają płyny tkankowe swoich żywicieli. Przez kilka lat pracy pod skrzydłami prof. Skorackiego i stopniowego usamodzielniania się nabyłem doświadczenia w pracy m.in. z mikroskopem oraz preparatyką. Współpraca z nim zaowocowała kilkoma publikacjami.

Roztocze kojarzą mi się z alergią. Jak można je polubić?

Może zabrzmi to niewiarygodnie, ale ujęła mnie ich estetyka morfologii czyli wyglądu zewnętrznego. Z czasem uwrażliwiłem się na każdą szczecinkę i inne detale niedostrzegalne ludzkim okiem. Z pewnością nie są takie straszne, jakie mogłyby się wydawać, a do tego są niezwykle ciekawe.

Cały wywiad z Mateuszem Zmudzińskim jest dostępny na uniwersyteckie.pl