- W pogarszającej się sytuacji na świecie humanistyka powinna wspierać projekty dające krytyczną nadzieję i przekonywać, że świat może być inny i że mamy wpływ na bieg spraw - z prof. Ewą Domańską z Wydziału Historii rozmawia Ewa Konarzewska-Michalak.
Reprezentuje pani nowoczesne spojrzenie na historię i humanistykę. Była pani uczennicą między innymi prof. Jerzego Topolskiego i prof. Haydena White’a. Jakie doświadczenia panią ukształtowały jako naukowca?
Zawsze podkreślam, że jestem uczennicą prof. Jerzego Topolskiego. Niezwykle dużo mu zawdzięczam. Przede wszystkim interdyscyplinarne podejście do historii, wrażliwość teoretyczną, a także podróże i socjalizowanie się z badaczami traktowane jako źródło wiedzy, inspiracji i rozwoju osobistego.
Drugim moim mistrzem był Hayden White. Głęboko odczuwam jego formacyjny ślad. White uczył doktorantów i studentów, jak być sobą i jak się buntować. Jako egzystencjalista profesor zawsze powtarzał, że być wolnym to znaczy móc powiedzieć „nie”. Zakorzenił w nas opór wobec tych aspektów życia akademickiego (a także politycznego), które uznajemy za, w jakiś sposób, kontaminujące nasze wyobrażenia o „idealnej” akademii. Jestem mu niezwykle wdzięczna, ponieważ dzięki niemu nabrałam odwagi i pewności siebie.
W patriarchalnym świecie akademii White wspierał młodych naukowców, kobiety i mężczyzn, zaszczepiając w nich poczucie własnej wartości, czego w Polsce nie doświadczyłam. Przekonał mnie, że mogę (i powinnam) tworzyć wiedzę, a nie tylko ją odtwarzać, zaś promotorzy są po to, by w pewnym momencie powiedzieć „you are going too far” i dyscyplinować nieuprawnione spekulacje. Zawsze też żegnał mnie słowami „don't do anything I wouldn't do”, co znaczyło „przestrzegaj zasad”.
Otwarte podejście, które pani opisuje, nie było powszechne w Polsce. Znam naukowczynię, której habilitacja została utrącona z powodu różnicy w poglądach między nią a środowiskiem naukowym. – W kręgu Jerzego Topolskiego taka sytuacja nie mogłaby się zdarzyć.
Bardzo wspieram kreatywność i samodzielność doktorantów i nie oczekuję, że będą interesowali się tym, co ja, lub naśladowali moje sposoby badania. Oczekuję pracy, szacunku i zaufania. Trzeba poświęcić wiele czasu i energii, by wyrobić w doktorantach poczucie własnej wartości i przeświadczenie, że ich badania mogą przyczynić się do rozwoju dyscypliny. Promotorstwo to bardzo ciężka praca, która – jeżeli jest efektywna – daje dużo satysfakcji. Mistrz powinien być jak trampolina, która pozwala doktorantowi skoczyć wyżej, a nie jak basen, który może go pochłonąć czy nawet zatopić.
Cała rozmowa dostępna na stronie: https://uniwersyteckie.pl/nauka/prof-ewa-domanska-mistrz-powinien-byc-jak-trampolina
fot. FotoFotka