Data publikacji w serwisie:

Nie dla mnie elficki

„Szacuje się, że około 96% ludności świata posługuje się zaledwie 4% języków – cała reszta odchodzi albo w najbliższym czasie może odejść w zapomnienie. Języki to nie tylko struktury, to całe uniwersa, w których zamknięte są pewne obrazy i rozumienia świata. Dlatego warto zaangażować się, aby te obrazy zatrzymać dla przyszłych pokoleń” – przekonuje językoznawca prof. Tomasz Wicherkiewicz.

Profesor  Wicherkiewicz w listopadzie 2021 r. został mianowany "member of the academic staff and a research associate” Instytutu Smithsona w Washingtonie, działającego przy jednym z największych na świecie i najstarszych w USA muzeów historii naturalnej.

Podobno na zajęciach studenci często pytają, dlaczego nie opracował pan naukowo języków wymyślonych przez J.R.R. Tolkiena. Czy elficki nigdy pana nie interesował?

Szkoda mi na to czasu. Na świecie jest około siedmiu tysięcy języków, które mają swoją niepowtarzalną strukturę, swoją kulturę, swój własny świat. One są realne, przez co dla mnie bardziej interesujące niż języki sztuczne. Oczywiście nie oceniam; zgłębianie elfickiego też może być przyjemną rozrywką intelektualną. Niemniej jednak, w moim przypadku, nie umiem w to zainwestować ani serca, ani rozumu.

Wspomniał pan o językach świata. A jak to wygląda w Polsce? Przeczytałam, że historycznie posługiwaliśmy się około 40 językami, z czego zaledwie 16 zachowało się do naszych czasów.

Wie pani, im jestem starszy, tym częściej unikam konkretnych liczb. Uważam, że w świecie różnorodności językowych nie powinniśmy ograniczać się do przedziałów liczbowych, ponieważ niczego one nie wnoszą. Moja niechęć wypływa też z faktu, że coraz trudniej zdefiniować nam, czym jest „odrębny język”. W socjolingwistyce, którą od lat się zajmuję, wolimy mówić o „odmianie językowej”. „Odmiana językowa” jest z kolei często nie do zaakceptowania dla społeczności. Proszę sobie wyobrazić, że w trakcie wywiadu pyta pani swoją rozmówczynię: „to jaką odmianą językową mówiła pani w dzieciństwie?”. To niezręczne. Funkcjonuje również np. termin „etnolekt”, który zwraca uwagę na cechy etniczne społeczności językowej. Ale tak naprawdę nie ma dobrego, w pełni adekwatnego pojęcia innego niż po prostu „język”. Rozumiem jednak, że czasem trzeba się posłużyć jakimiś liczbami dla zobrazowania problemu. Wracając do pytania - jest tak, jak pani powiedziała. Na terenach Rzeczypospolitej mówiono około 40 różnymi językami. Obecnie szacuje się, że jest ich 14 plus dodatkowo polski jako oficjalny, państwowy język narodowy. Z tym, że nawet ta lista, która obowiązuje prawnie (na mocy ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym z 2005 r.), z punktu widzenia rzeczywistości językowej nie jest idealna, ponieważ znajdują się tam odmiany, które od wielu pokoleń nie mają statusu języków żywych np. język tatarski.

???

Tatarzy Rzeczypospolitej nie posługują się językiem tatarskim od około 300 lat. Owszem, potem mówili językiem ciekawym, białorusko-polskiego pogranicza, zapisywanym okazjonalnie pismem arabskim… Fenomen językowy sam w sobie interesujący, ale nawet nie posiadający swojej nazwy. Możemy go potocznie nazwać tatarskim, ponieważ posługiwali się nim Tatarzy, ale to nie ten język chroni ustawa. Ustawa chroni język, którego nie ma.

Z drugiej strony nie chroni języków, z którymi współcześnie jak najbardziej identyfikują się setki tysięcy użytkowników – oczywiście myślę tu o śląskim, ale też i niewielkim – jeśli patrzeć na liczbę użytkowników – ale bardzo intensywnie rewitalizowanym języku wilamowskim z Wilamowic.

Cała rozmowa  na Uniwersyteckie.pl.

tekst: Magdalena Ziółek

fot. Adrian Wykrota