Kto wie, że Polsce żyją chomiki europejskie – ręka w górę! Nikt? Nie szkodzi. Braki w wiedzy pomoże uzupełnić specjalistka od tego zwierzątka - prof. Joanna Ziomek z Wydziału Biologii. Naukowczyni walczy o ocalenie szybko wymierającego ssaka.
Pierwszy raz o chomiku europejskim usłyszałam rok temu na Festiwalu Języka Polskiego w Szczebrzeszynie. Adam Wajrak zabrał grupę mieszczuchów na podglądanie dzikich zwierząt. Namawiał nas na chomika europejskiego, ale my i tak chcieliśmy na susły, bo chomik to przecież nic ciekawego. Tymczasem to kolorowe zwierzę nie dość, że w ogóle nie przypomina chomików sprzedawanych w sklepach zoologicznych, to na dodatek jest rodzimym, wymierającym ssakiem. Do niedawna był stałym mieszkańcem pól. Starsi rolnicy dobrze pamiętają gadatliwego zwierzaka, mówią o nim: chom, skrzeczek, reczek, skrzatek, pyrczek, ziemny pies lub szczekający szczur. Wielkości świnki morskiej (od pół do kilograma), trójkolorowy (rudo-biały z czarnym brzuszkiem) odznacza się odwagą i walecznością. A ma się przed czym bronić.
O ocalenie chomika europejskiego walczy prof. UAM dr hab. Joanna Ziomek z Zakładu Zoologii Systematycznej Wydziału Biologii UAM. Biolog, specjalizująca się w teriologii (nauce o ssakach) chomikiem zainteresowała się zaraz po doktoracie. Chciała odkryć, dlaczego ten gatunek wymiera. Kiedyś żył w wielu regionach kraju; północna granica jego występowania pokrywała się z linią ostatniego zlodowacenia (od Puszczy Białowieskiej skosem do granicy zachodniej). Wkrótce okazało się, że w południowej Wielkopolsce, gdzie widywano te zwierzątka jeszcze w latach 80. nie ma ani jednego osobnika. Pięć lat badaczka poświęciła na podróże po Polsce w poszukiwaniu stanowisk chomika. Wyniki obserwacji były alarmujące – na 75 procentach terytorium kolorowego gryzonia już nie było. Zachował się głównie na południu i wschodzie m.in. na Wyżynie Małopolskiej, Lubelskiej, Górnym Śląsku, Roztoczu, Podkarpaciu Północnym. Izolowane populacje śródmiejskie żyją np. w Lublinie, Krakowie, Siemianowicach Śląskich czy na obrzeżach Jawora koło Legnicy.
W pierwszych latach badań prof. Ziomek przekonała się, że Polacy mało wiedzą o gatunku.
- Wielu biologów nie zdawało sobie sprawy, że chomik europejski występuje w Polsce. Lata temu na seminarium w Warszawie jeden z profesorów wstał i powiedział: o czym mówimy, o tym chomiku z terrariów? Rozmiary zwierzęcia też zaskakują. Kiedyś na jednym z festiwali nauki i sztuki ktoś mnie zapytał, czy w klatce mam świstaka. Powiedziałam, że chomika, on na to: - Ale monstrum! Gdy zaczynaliśmy projekt w Jaworznie prasa pisała nawet: „Chomiki giganty grasują w Jaworznie”.
Właśnie w Jaworznie (pogranicze Małopolski i Śląska) poznańska naukowczyni w porozumieniu z miastem wprowadziła projekt ochrony gatunku. Mrożące krew w żyłach tytuły artykułów sugerowały, że chomiki to groźne bestie. W rzeczywistości to one boją się ludzi. Gdy czują się zagrożone bronią nor i siebie. Ich strategia polega na tym, że stają na tylne łapy, nadymają torby policzkowe, łapki wystawiają do przodu, skrzeczą i w ostateczności skaczą w kierunku napastnika. Takie zachowanie pozwala im szybko uciec do nory.
Cały artykuł na www.uniwersyteckie.pl
Autor: Ewa Konarzewska-Michalak
Fot. Adrian Wykrota