Data publikacji w serwisie:

Prof. Aldona Żurek. Święta mają kobiecą twarz

Co decyduje o magii Bożego Narodzenia? Dlaczego jemy karpia, nawet jeśli go nie lubimy? Albo stawiamy pusty talerz na stole, choć na nikogo nie czekamy? Prof. Aldona Żurek, dziekan Wydziału Socjologii o świętowaniu Polaków opowiada Ewie Konarzewskiej-Michalak.

Z jakimi zapachami kojarzy się pani Boże Narodzenie?

To zapach z dzieciństwa: pasty do podłóg, igliwia, pieczonych ciast. Moja mama mówiła, że każdemu świętu przypisane są szczególne wypieki. Boże Narodzenie to zapach pierników i makowca.

Dla mnie za to wyjątkowa jest woń pomarańczy i czekolady z orzechami, bo jak byłam dzieckiem, można je było kupić raz w roku, właśnie w grudniu.

Pomarańcze były szczególnymi owocami i do dzisiaj może je pani zobaczyć w koszykach wielkanocnych. Nieraz żartuję, że z symbolicznych pokarmów święcimy pomarańczę jako najpopularniejszy owoc uprawiany w Polsce, z mięs - czekoladowego zajączka i jeszcze jajko niespodziankę. Proszę mi wierzyć, że widziałam taki zestaw w dziecięcym koszyczku. To jest wyraz pewnych poszukiwań i tęsknot.

Jak to? Nie tęsknię za czasami, kiedy rodzice wstawali w środku nocy, żeby ustawić się w kolejce po szynkę...

...po karpie pewnie też...

... tak i później one pływały w wannie…

…z niewiadomych powodów, zamiast znaleźć się w zamrażarce. Ten absurd towarzyszy nam do dzisiaj. Inne ryby sprzedawane są martwe, jako mięso, oprócz karpi. O czym my tak naprawdę mówimy? O symbolach dzieciństwa. Widocznie wspomnienie podpowiada ludziom, że karpie muszą tracić życie dzień przed lub w Wigilię.

No właśnie, siła tradycji jest przemożna. Moja teściowa co roku mówi, że następnym razem nie będzie tyle gotowała, ale nie dotrzymuje obietnicy. Dlaczego wchodzimy w ten kierat?

Stół jest bardzo ważnym elementem w kulturze polskiego społeczeństwa. Stół jednoczy i - chyba przez nasze doświadczenia kryzysowe - powinien być na bogato. Jestem z pokolenia, które doświadczyło niedostatku, dlatego nie wyobrażam sobie, żeby w moim domu nie było zapasu cukru, masła. Bardzo się martwię, co by było, gdyby zabrakło chleba, a potem myślę, jak wykorzystać nadmiar, bo chleba się nie wyrzuca - tego też nauczyłam się w domu. Obfitość jest niezbędna. Święta i świętowanie muszą się łączyć z różnorodnością posiłków i biesiadowaniem. Młodsze pokolenie myśli już trochę inaczej, chyba że powiela wzorce wyniesione z domu.

Cały artykuł dostępny na Uniwersyteckie.pl

fot. Adrian Wykrota