Data publikacji w serwisie:

Prof. Thuat Nguyen Chi. Wietnam potrzebuje Wokulskiego

Prof. Thuat Nguyen Chi z Wydziału Neofilologii, ambasador polszczyzny poza granicami kraju często powtarza swoim studentom: - Jako student nie byłem wybitny, pochodzę ze wsi, a jednak przełożyłem „Lalkę”. Talent jest drugorzędny, najważniejsza jest miłość do literatury i pracowitość. Naukowiec i tłumacz rozsławił polską literaturę w Wietnamie.

Prof. Thuat Nguyen Chi wita mnie kubkiem zielonej herbaty. Spotykamy się w Collegium Novum UAM, gdzie mieści się jedyna w Polsce wietnamistyka. Pretekstem do spotkania jest wyróżnienie profesora tytułem ambasadora polszczyzny za wkład w udostępnianie wietnamskiemu czytelnikowi wielu utworów, przede wszystkim “Lalki”.

Zanim zaczniemy rozmawiać, profesor zaparza herbatę w imbryku dwa razy – pierwszą wodę wylewa dla, jak mówi, bezpieczeństwa. Doskonały napar jest gotowy po około 7 minutach. Powinniśmy go pić w małych czarkach delektując się smakiem – wtedy jest więcej radości. Jednak profesor wie, jakie są polskie zwyczaje i podaje kubki. Miły i skromny gospodarz mówi, że kiedyś Wietnamczycy wczesnym rankiem wypływali na jeziora i zbierali rosę z liści lotosów. Z takiej wody powstaje cudowny napar. - Dobra jest też deszczówka, bo daje więcej aromatu. Parzona wodą z kranu i pita w dużych kubkach to już nie jest ta herbata – mówi prof. Thuat Nguyen Chi.

Inny świat

Prawie pięćdziesiąt lat temu prof. Thuat Nguyen Chi przyjechał do Polski na studia. Najpierw do Krakowa, gdzie uczęszczał na kurs języka polskiego. Myślał, że tam zostanie i będzie studiował jakiś techniczny kierunek. Ku jego radości dostał przydział na polonistykę na Uniwersytecie Łódzkim, czego nigdy nie żałował. - Nasz wielki poeta napisał o Polsce przepiękny wiersz zatytułowany “Polsko, siostro moja”. – mówi - Był tu w 1959 roku i napisał go w jeden wieczór. Ten utwór został uznany za najlepszy wiersz na temat zagranicy. Od razu umiałem go na pamięć i do tej pory pamiętam. Byłem bardzo szczęśliwy, kiedy dowiedziałem się, że pojadę do Polski studiować.

W Polsce, jak mówi, zastał inny świat: - U nas jeszcze trwała wojna. Pochodzę z bardzo biednej rodziny, mój ojciec większość czasu spędzał poza domem w działalności konspiracyjnej albo w wojsku, aż do zakończenia wojny w 1975 roku. W Polsce bardzo szybko dostosowałem się do nowej sytuacji. Obliczyłem, że z przerwami do tej pory spędziłem tu 25 lat. Nauczyłem się żyć w Polsce po polsku, a w Wietnamie po wietnamsku.

Cały artykuł można przeczytać na Uniwersyteckie.pl

autor: Ewa Konarzewska-Michalak

fot.: Adrian Wykrota