Data publikacji w serwisie:

Tworzyć coś wyjątkowego

Z dr. Przemysławem Kieliszewskim, dyrektorem Teatru Muzycznego, animatorem kultury, absolwentem Wydziału Prawa i Administracji UAM, rozmawia Krzysztof Smura.

23 lata temu skończył pan prawo na UAM, ale związki z UAM trwały i trwają nadal?

– To było troszkę za późno, przynajmniej w skojarzeniu z metryką. Ale to wszystko przez moje pomysły na siebie. Początkowo chciałem być śpiewakiem operowym, więc zdawałem do Akademii Muzycznej w Poznaniu, potem pracowałem za granicą. Byłem też na stypendium w Getyndze. No i przez sporą część studiów prowadziłem własną firmę, między innymi organizując swoje pierwsze koncerty w Zamku w Kórniku. Bardzo mi to pomogło, szczególnie w kontaktach z wykładowcami, którym mogłem rozdawać zaproszenia. Szczególnie tym, na których zajęcia mniej uczęszczałem (śmiech). Nawet ostatnio rozmawiałem o tym z prof. Markiem Smolakiem, który prowadził logikę. Trudny przedmiot, a miałem na nim problemy z frekwencją. W czasie studiów zdążyłem poznać prof. Zygmunta Ziembińskiego i pamiętam jedną z rozmów korytarzowych przy bibliotece na starym wydziale. Uczestniczyłem w seminarium u prof. Andrzeja Kocha z prawa handlowego. Byłem też pierwszym magistrantem śp. prof. Aurelii Nowickiej.

Bywa, że widząc któregoś z dawnych profesorów na ulicy, ma pan poczucie niespełnienia? Uginają się pod panem kolana…

– Oczywiście. Potyczki z prawem finansowym z prof. Andrzejem Gomułowiczem miały swój urok, ale będę je dobrze pamiętał.

Zaraz po studiach zaczął pan pracę na uniwersytecie?

– Odbyło się to dość płynnie. Na ostatnim roku studiów, będąc w Getyndze, byłem organizatorem Dni Uniwersytetu Poznańskiego. W ich trakcie występował między innymi kameralny zespół Jacka Sykulskiego, który zaczynał współpracę z Chórem Akademickim. Była też wystawa pocztówek ze starego Poznania, dyskusja panelowa i wymiana między profesorami. Napisałem wówczas do prof. Stefana Jurgi chyba dość bezczelny list, w którym informowałem o moich zamierzeniach, ale też prosiłem o pomoc. Dodałem, że jeśli rektor by pomógł, to byłoby świetnie, a jak nie, to sam i tak to zrobię. Bardzo mu to wówczas zaimponowało i chciał nawet przyjechać, ale przeszkodziła choroba. Zastąpił go prof. Przemysław Hauser. A w kwietniu, gdy wróciłem do Poznania, rektor zaprosił mnie do siebie i zaproponował asystenturę od jutra. Oponowałem, bo miałem obronę magisterium, a cztery dni później ślub. Zażartował, że to nie przeszkadza, ale ostatecznie zacząłem asystować od września. Rektor był osobą bardzo dynamicznie rozwijającą uniwersytet, ale też mającą liczne kontakty w Poznaniu i na świecie. Dzięki temu poznałem wiele osób i wiele się nauczyłem. Było przy tym sporo stresu i mnóstwo pracy, ale nie żałuję. Po zakończeniu kadencji prof. Jurgi obrałem kierunek na studia doktoranckie. Trafiłem do prof. UAM Jacka Sójki, który stworzył mi możliwość zajmowania się polityką kulturalną i zarządzaniem w kulturze.

Zajęcia na uczelni prowadzi pan nadal?

– Tak. Na Wydziale Antropologii i Kulturoznawstwa. Lubię pracę ze studentami i prowadzę dla nich wykłady z prawa autorskiego. Dzielę się też swoimi doświadczeniami. Czasem zajęcia mamy w samym teatrze i oglądamy wspólnie spektakle. Zachęcam ich również do odbywania u nas praktyk studenckich.

Cała rozmowa na stronie: https://uniwersyteckie.pl/ludzie-uam/przemyslaw-kieliszewski-tworzyc-cos-wyjatkowego

fot. Adrian Wykrota