Od ponad dwóch tygodni przechodzimy bardzo szybki kurs nauczania w formie zdalnej. Choć uniwersytet już od kilku lat przygotowywał się infrastrukturalnie do takiej formy prowadzenia zajęć, a dzięki choćby Ośrodkowi Wsparcia Kształcenia na Odległość mieliśmy możliwość poznawania metod i technik kształcenia na odległość, tylko niewielu nauczycieli akademickich decydowało się na taką formę (nawet częściową) prowadzenia zajęć.
Teraz ze względu na niespodziewaną i trudną sytuację braku bezpośredniego kontaktu z naszymi studentami, którą potęguje niepewność co do tego, kiedy powrócimy do kształcenia w formie tradycyjnej, podejmujemy wyzwanie i wchodzimy w mało znany nam dotąd świat e-dydaktyki. Częściej korzystamy z platformy e-learningowej Moodle i z każdym dniem coraz lepiej poruszamy się w aplikacji Microsoft Teams. To dla większości z nas duże wyzwanie. Rzetelne przygotowanie się do zajęć, przygotowanie często nowych materiałów dydaktycznych tak, aby można było je wykorzystać w narzędziach internetowych, wymaga wiele wysiłku i pochłania wiele czasu. A przecież czas ten poświęcamy na potrzeby aktualnie prowadzonego przedmiotu lub przedmiotów, dla których tradycyjny kurs na ten semestr przygotowaliśmy. Poszukujemy odpowiedzi na, wydawać by się mogło, proste pytania – jak obsługiwać dany program, w jakim formacie przygotować prezentację, jak spreparować materiał do ćwiczeń, gdzie go składować itd. To bardzo intensywny kurs nowych umiejętności, które wykorzystujemy i doskonalimy „tu i teraz”. A co będzie, gdy – oby jak najszybciej – minie zagrożenie koronawirusem, a w budynkach uniwersytetu ponownie rozbrzmiewać będzie gwar młodych ludzi? Czy automatycznie powrócimy do tradycyjnego modelu kształcenia?
Kwestią bezsporną jest to, że trudno jest zastąpić tradycyjne kształcenie akademickie. Bezpośredni kontakt ze studentami oraz bezpośrednia interakcja w grupie studenckiej są niezbędne nie tylko z punktu widzenia celów edukacyjnych, ale przede wszystkim społecznych. Trudno jest pracą zdalną budować wspólnotę akademicką. Wykłady i seminaria nie tylko powrócą do sal wykładowych, lecz będą nadal determinować kształcenie w uniwersytecie.
Jednak, skoro tak wiele się teraz nauczyliśmy, warto rozważyć dalsze stosowanie metod kształcenia na odległość. Oczywiście nie tak, jak teraz, czyli jako rozwiązanie kryzysowe. Warto przemyśleć, gdzie i w jakim wymiarze e-dydaktyka może stanowić cenne uzupełnienie kształcenia klasycznego.
Cały artykuł dostępny na uniwersyteckie.pl
Tekst: Prorektorka kierująca Szkołą Nauk Humanistycznych, prof. Beata Mikołajczyk