Data publikacji w serwisie:

Zdyskredytować jest łatwo

Czy istnieje życie pozagrantowe? – zapytał w ostatnim wydaniu Życia Uniwersyteckiego prof. Jerzy J. Langer. Odpowiedziałbym: tak, istnieje życie pozagrantowe i nauka nie ogranicza się do projektów badawczych. Ale to wcale nie oznacza, że system grantów – czyli konkursowego rozdziału publicznych środków – „poważnie szkodzi nauce”.

Nie mamy i pewnie nigdy nie będziemy mieli wystarczająco dużo funduszy, aby pozwolić sobie na realizację wszystkich pomysłów na badania i zatrudnienie wszystkich osób zainteresowanych pracą naukową. Jakiś sposób selekcji jest zatem niezbędny. Potrzebna jest też okresowa weryfikacja wyników badań (nie tylko wyników pozytywnych, zwykle bardziej oczekiwanych; również dobrze udokumentowane fiasko jest wynikiem). System konkursowy oparty o akademicką samorządność i zewnętrzne recenzje jest takim sposobem selekcji i weryfikacji. Jest szeroko stosowany, znane są więc i jego słabości. Nietrafione pomysły czasem dostają finansowanie, a dobre czasem go nie dostają. Przyznam, że nie jest dla mnie jasne, dlaczego finansowanie „długoletnich instytucjonalnych programów badawczych” i „stabilne finansowanie” – a zatem zastąpienie grantów systemem subwencji – miałoby być wolne od takich błędów.

Trzeba myśleć, jak udoskonalać system grantowy oparty o zewnętrzne recenzje – myślę, że tu zgadzamy się z prof. Langerem. Moim zdaniem, dla grantów i projektów badawczych – choćbyśmy je mieli nazywać inaczej – nie ma wyraźnie lepszej alternatywy. Być może jest z nimi jak z demokracją w powiedzeniu przypisywanym Churchillowi?

Zauważmy, że ułomności peer review i systemu grantowego w Polsce, na które czasem narzekamy, są pochodną słabości środowiska naukowego, z jakiego wyrastają. Takie mamy reviews jakich mamy peers. Utyskujemy na recenzje projektów? A czy recenzje w postępowaniach awansowych prowadzonych w Polsce są lepszym wzorcem do naśladowania? Opierając się o moje doświadczenia z NCN, agencją finansującą badania podstawowe w naszym kraju – mam poczucie, że i tak powstała instytucja ponad przeciętną standardów środowiskowych.

W polskiej praktyce system grantowy stał się zresztą czymś więcej niż tylko sposobem dystrybucji (niewielkich) środków na badania naukowe. Został doraźnym lekarstwem na różne niedostatki całego systemu nauki i surogatem procedur, które działają słabo lub nie działają w ogóle. Granty „rozszczelniają” sztywną politykę kadrową instytucji opartych o etaty i ułomne mechanizmy oceny okresowej. Regularne pobory lub dodatki w projektach badawczych pozwoliły zróżnicować stawki wynagrodzeń pracowników naukowych. Konkursy grantowe z zewnętrznymi recenzjami wystawiły wielu badaczy w Polsce na realną zewnętrzną ocenę, której do dzisiaj nie można doświadczyć na odpowiednim poziomie w procedurach oceny okresowej, awansów, konkursów na stanowiska, a także w wielu czasopismach naukowych, w których publikują polscy naukowcy. W niektórych dyscyplinach to konkursy grantowe wymogły większą troskę o kwestie etyczne czy otwartość danych.

Cały artykuł czytaj na Uniwersyteckie.pl.

tekst: dr hab. Adam Gendźwiłł, politolog, socjolog i geograf; zajmuje się badaniami zachowań wyborczych i samorządów terytorialnych; adiunkt w Katedrze Rozwoju i Polityki Lokalnej Uniwersytetu Warszawskiego.

fot. archiwum prywatne