Wiemy dokładnie, co i gdzie robił Zygmunt Czubiński 26 kwietnia 1937 roku. Na Pojezierzu Brodnickim, na stromym brzegu Jeziora Cichego, zbierał fiołki. Do kolekcji. Mieliśmy największy w Polsce zbiór zielnikowy najróżniejszych fiołków, w nim właśnie także te, z dokładnym oznaczeniem miejsca i czasu zbioru.
Wśród oficjalnych zdjęć profesora jest to, gdy w jasnej koszuli patrzy wprost w obiektyw. Zostało mocno wykadrowane, bo w spuściźnie zdjęcie jest w całości - widać na nim pogniecione spodnie, znoszoną kurtkę i to, że profesor tkwi w jakichś chaszczach z jakąś gałązką sięgającą piersi. A najbardziej wzruszające jest zdjęcie, podpisane: profesor Czubiński: biała plamka to maleńka postać w jasnej kurtce: stoi tyłem w jednym z wielkich wąwozów Gór Świętokrzyskich.
Dobry a nieustępliwy
Był bardzo kochany. W przemówieniach nad trumną i nekrologach ciągle powtarzają się słowa: był dobry, był życzliwy, pomocny, jeden z najpiękniejszych ludzi, nasz profesor. A w tej dobroci nie był safandułą, o nie. Nieustępliwy, walczył o ochronę przyrody z żarliwością wielkiego naukowca - jak mówił S. Białobok. Ale najbardziej zadziwia wielkość pracy, którą wykonał w swym niedługim życiu. "Jest rzeczą wprost niesłychaną, że jeden człowiek wziął na siebie tak wielki trud i z tego zadania wywiązał się w pełni" - stwierdził Władysław Szafer.
Cały artykuł dostępny na Uniwersyteckie.pl
tekst: Maria Rybicka
fot. Archiwum PAN, materiały Zygmunta Czubińskiego