Z dr Natalią Ulaniecką z Wydziału Studiów Edukacyjnych na temat jej badań dotyczących funkcjonowania osób z chorobą nowotworową na łamach Życia Uniwersyteckiego rozmawia Krzysztof Smura.
GLOBOCAN podaje, że w Polsce każdego roku przybywa około 200 tysięcy osób, u których stwierdzono nowotwór. To przerażające, jak duża liczba osób jest zmuszona całkowicie zmienić swoje życie. Przewartościować je…
– Rzeczywiście diagnoza onkologiczna wpływa na funkcjonowanie i wiąże się z szokiem. Musimy jednak pamiętać, że – o ile zazwyczaj używamy zbiorczego sformułowania „choroba nowotworowa” – to wcale nie jest to jedna choroba, która w taki sam sposób oddziałuje na wszystkich pacjentów. Są to różne rozpoznania i stopnie zaawansowania, różne metody leczenia i wiele innych aspektów, które wpływają na rozmiar reperkusji życiowych. Wbrew pozorom nie jest jednoznaczne, że w każdym przypadku będzie to radykalna zmiana. Wiele osób chorujących onkologicznie, pomimo obiektywnych trudności, kontynuuje aktywność zawodową i społeczną. Nowotwory stają się chorobami przewlekłymi, a chorzy muszą nauczyć się żyć z chorobą i pomimo choroby. To, w jaki sposób zmieni się ich życie, jest wypadkową wielu czynników – nie tylko medycznych, ale również psychologicznych, a także (o czym często zapominamy) społecznych, na które wpływ mają głównie reakcje innych ludzi.
Chyba nie mówimy o reakcji negatywnej?
– Nie. Chociaż i takie się zdarzają. Większość chorych na początku zauważa dużą mobilizację znajomych. Jednak w ich ocenie są to zachowania sztampowe: na przykład słowa „jak czegoś będziesz potrzebować, to dzwoń”, zapewnienia „wszystko będzie dobrze” i niekończące się pytania o samopoczucie, które (choć wypowiadane w dobrej wierze) stają się irytujące. Z czasem telefony milkną, zainteresowanie maleje. Osamotnienie chorych – zwłaszcza w trakcie długotrwałego leczenia – jest realnym problemem, który silnie zarysował się w moich badaniach.
Z czego to wynika, bo chyba nie ze złej woli?
– W wypowiedziach moich badanych wybrzmiewa jedno: nie jesteśmy nauczeni tego, jak konfrontować się z sytuacją trudną, również cudzą. Nie wiemy, co powiedzieć, jak się zachować. Jednocześnie z góry zakładamy, że osoba chora z pewnością nie ma ochoty / siły na spotkania, pozbawiając ją tym samym decyzyjności. I to jest główny problem – skupiając się na chorobie, zapominamy o wszystkich innych składowych tożsamości danej osoby. Najczęściej takie zachowanie nie ma podbudowy negatywnej, ale oczywiście zdarzają się przypadki celowego unikania osób chorujących.
Czytaj dalej na Uniwersyteckie.pl: Dr Natalia Ulaniecka. Bądź blisko. To wszystko
fot. Władysław Gardasz