Data publikacji w serwisie:

Prof. Filip Kubiaczyk. Piłka nożna nie ma płci

Hiszpania jest wzorem rozwoju kobiecej piłki nożnej, jednocześnie jak w soczewce pokazuje trudności z jakimi mierzą się piłkarki na świecie. Rozmowa z prof. UAM Filipem Kubiaczykiem z Instytutu Kultury Europejskiej, autorem książki „Historia, płeć i władza”, trzeciej części cyklu „Rzecz o piłce nożnej w Hiszpanii” wydanej nakładem Wydawnictwa Naukowego UAM. Na łamach Życia Uniwersyteckiego rozmawiała Ewa Konarzewska-Michalak.

Kobieca piłka nożna staje się popularna na świecie. Czy rozwój tego sportu świadczy o emancypacji kobiet?

Moim zdaniem jest doskonałym przykładem emancypacji. Pokazuję w książce, jak hiszpańskie piłkarki uzyskały wysoki status, dzięki realizacji swojej pasji. Teraz mogą nie tylko grać, ale też domagać się równego traktowania. Bardzo często, mimo sukcesów mierzą się z dyskryminacją i seksizmem. Ich krytykom, zarówno mężczyznom, jak i kobietom najbardziej przeszkadza to, że mają na tyle siły, odwagi i determinacji, by realizować swoje marzenia. Slogan krytykujący kobiecą piłkę brzmi: „ani to piłka nożna, ani kobieca”. Z jednej strony podkreśla on, że kobieca piłka nie jest prawdziwa, z drugiej, że piłkarka traci kobiecość. Problemy, z którymi borykają się piłkarki z Hiszpanii, dotyczą zawodniczek w każdym kraju, również w Polsce.

Ostatnio Ewa Pajor została zawodniczką najlepszej drużyny w Hiszpanii, Europie i jednej z najlepszych na świecie – FC Barcelony. Wielu krytyków w polskim internecie udawało, że jej nie zna. Nie doceniamy jej osiągnięcia, bo to Robert Lewandowski, który gra w tym samym klubie, w powszechnym odbiorze jest sukcesem polskiej piłki. Wiele osób uważa, że kobiecej piłki nikt nie ogląda. To stały argument przeciwników.

Ile osób ogląda mecze w Hiszpanii?

Tam widzialność kobiecej piłki jest bardzo wysoka. Mecze FC Barcelony przyciągają nawet 90 tysięcy widzów, to jest fenomen na skalę światową.

Jakie procesy doprowadziły do takiego rozkwitu?

Przede wszystkim piłka nożna jest numerem jeden w hiszpańskim sporcie. Po drugie nie byłoby tego sukcesu bez pionierek, które jeszcze w czasach frankizmu zdecydowały się rzucić wyzwanie patriarchalnemu ideałowi kobiety. Według niego dopuszczalnymi „dyscyplinami sportowymi” dla kobiety były rytmika, taniec czy pływanie, ale też... prace domowe. Panie, które grały w piłkę nożną, nazywano babochłopami, zresztą nie tylko w Hiszpanii. W dyskursie medycznym twierdzono nawet, że nie będą mogły mieć dzieci, co oczywiście było nieprawdą. To ośmieszało tę narrację i przełożyło się na sukces.

Byli też trenerzy, pierwsi feminiści, którzy myśleli inaczej niż władze Królewskiego Hiszpańskiego Związku Piłki Nożnej i pomagali piłkarkom. Sukcesy sportowe sprawiły, że mówiło się coraz więcej o kobiecej piłce. Wreszcie do zwycięstwa doprowadziła determinacja i walka samych zawodniczek, które zaczęły mówić, w czym jest problem. Na przykład, że trenerzy nie traktują ich poważnie, że przeszukuje się im torebki, że mają świetną kadrę, ale w Związku nie ma chęci, by ją rozwijać. Ważnym elementem okazały się social media, w których zawodniczki wypowiadały się odważnie.

Czytaj dalej na Uniwersyteckie.pl: Prof. Filip Kubiaczyk. Piłka nożna nie ma płci

fot. Władysław Gardasz