Data publikacji w serwisie:

Upadek Jeziora Aralskiego. Prof. Piotr Klimaszyk

Profesor UAM Piotr Klimaszyk, prezes Polskiego Towarzystwa Limnologicznego i szef Zakładu Ochrony Wód na Wydziale Biologii, jest człowiekiem wielu zainteresowań. Wszystkie jednak (no, może oprócz muzyki rockowej) oscylują wokół przyrody, stanu ekosystemów wodnych, grzybów czy wędkarstwa. Profesor wrócił właśnie znad Jeziora Aralskiego, gdzie prowadził badania. Zapraszamy do lektury wywiadu przeprowadzonego na łamach Życia Uniwersyteckiego.

Zacznijmy jednak od wędkarstwa. To hobby?

– Przez wiele lat tak, ale na rybach ostatnio byłem dawno temu. Z jednej strony związane jest to z permanentnym brakiem czasu, ale także, a może przede wszystkim, ze zmianą spojrzenia na tą grupę kręgowców. Na dziko żyjące ryby patrzeć należy tak, jak na każdą inną grupę zwierząt – na przykład ptaków, płazów, gadów czy bezkręgowców, a nie jak na zasób pokarmowy, który można dowolnie pozyskiwać. To istotny element ekosystemów wodnych, które są mi bardzo bliskie i zależy mi na ich dobrostanie.

Ten dobrostan badaliście także nad Jeziorem Aralskim?

– Między innymi. Pierwszy raz odwiedziłem Aral w 2018 roku. Dzisiejszy Aral to 10 procent powierzchni, z jaką mieliśmy do czynienia w latach 60. ubiegłego stulecia. Rabunkowa gospodarka ZSRR, zmierzająca do rozwoju upraw bawełny na pustyniach dzisiejszego Uzbekistanu i Kazachstanu, doprowadziła do tego, że wody prowadzone przez dwie potężne rzeki, które naturalnie zasilały Aral, zostały w dużej części przekierowane gdzie indziej. Dodatkowo w związku z wadami projektowymi kanałów wody, które miały zasilać uprawy, w znacznej mierze wsiąkały w piach. To wszystko spowodowało największą katastrofę ekologiczną XX wieku, której skutki trwają do dziś.

Obecnie jezioro podzielone jest na kilka akwenów: północny Aral, nadal zasilany przez Syrdarię, i część południową, gdzie występuje kilka izolowanych zbiorników. Oprócz drastycznego ograniczenia powierzchni jeziora zmieniły się znacząco właściwości chemiczne jego wód. Przede wszystkim znacząco wzrosło zasolenie, osiągając w południowych zbiornikach wartości 10 razy wyższe niż w oceanie. Konsekwencją tych zmian jest zagłada niemal całej wodnej flory i fauny. Zniknęły ryby, które stanowiły podstawę utrzymania okolicznych mieszkańców. Dziś ludzie walczą z biedą bądź migrują w rejony, gdzie łatwiej o pracę. W północnym Aralu sytuacja nie jest tak dramatyczna, choć zasoby tego akwenu też uległy skurczeniu. Sześć lat temu nawiązaliśmy kontakty z uniwersytetem w Kyzyłordzie, który bardzo nam pomógł w wyprawie badawczej, zapewniając choćby transport. Zaopatrzeni w podstawowe narzędzia badawcze przeprowadziliśmy pomiary, ostatecznie przywożąc do Polski ciekawy materiał badawczy. Powstały dwie wysoko punktowane publikacje.

Łatwo przewieźć takie próbki do badań?

– Niełatwo. Na wyprawy ruszamy zaopatrzeni w uczelniane glejty, ale spodziewać nadal możemy się wszystkiego, bo co kraj, to obyczaj…

Czytaj dalej na Uniwersyteckie.pl: Prof. Piotr Klimaszyk. Żeby pracować trzeba żyć

Fot. Władysław Gardasz