odbyła się 3 kwietnia 2017 r. o godz. 17:00 w Sali Lubrańskiego Collegium Minus (ul. Wieniawskiego 1)
W dyskusji udział wzięli:
- Prof. zw. dr hab. Wanda Gaczek, UEP
- Prof. UAM, dr hab., Jacek Kotus, Wydział Nauk Geograficznych i Geologicznych UAM
- Prof. UAM, dr hab. Krystian Ziemski, Wydział Prawa i Administracji UAM
- Dr. hab. Piotr Zmyślony, UEP
Moderatorem dyskusji był prof. Krzysztof Podemski z UAM.
Socjolog prof. UAM dr hab. Krzysztof Podemski, moderator pierwszej dyskusji, tak komentował po debacie jej przebieg:
„Debata się udała. Rozmawialiśmy w sposób przede wszystkim interesujący, a po drugie poważny, akademicki. Różniliśmy się między sobą, ale też potrafiliśmy dojść do konsensusu. A jak się różniliśmy, to różniliśmy się w sposób kulturalny. Samorządność, demokracja lokalna, to są rzeczy ważne, o których na co dzień się nie rozmawia. Debata była interdyscyplinarna. Na sali pojawiło się wiele osób spoza środowiska akademickiego. Osobiście wolałbym, żeby debata cieszyła się większym zainteresowaniem moich kolegów z uczelni, ale z drugiej strony cieszę się, że przyszły tutaj osoby, które powróciły w mury uczelni po latach. Widocznie uznały, że nadal mamy im coś do powiedzenia. Myślę, że organizacja takich publicznych debat to jedna z misji uniwersytetu i my się z tego dobrze wywiązaliśmy. Z czasem debaty staną się czymś naturalnym, pracownicy uczelni i media przyzwyczają się, że odbywają się one co miesiąc. Wówczas frekwencja będzie wyższa, a dyskusje co najmniej tak interesujące, jak dzisiejsza.
Wszyscy się zgodziliśmy, że z edukacją, a nawet można powiedzieć z wychowaniem do samorządności, jest niedobrze. Chodzi przede wszystkim o to, żeby uczyć młodych ludzi samorządności, czyli zbiorowego decydowania o własnych sprawach. Jest z tym problem, bo tego nie uczy ani szkoła, ani uczelnia.
Już w latach 70. Aldona Jawłowska i Bogdan Gotowski napisali taką książkę "Młodzież w procesie przemian", której główna teza brzmiała następująco: polska młodzież jest poddawana oddziaływaniu instytucji autorytarnych. Autorytarna była rodzina polska, patriarchalna – w latach 70. to się zmieniło. Autorytarna była szkoła – to się też trochę zmieniło, ale nie za bardzo. Autorytarne było państwo – no to się oczywiście zmieniło. I autorytarny był kościół – tu wydaje mi się, że to się również specjalnie nie zmieniło. Czyli właściwie moje pokolenie było poddane oddziaływaniu instytucji niesamorządowych, nieupodmiotowionych. Nawet w kościele funkcjonuje coś takiego jak rady parafialne. Mają jednak bardzo ograniczony zasięg i ograniczoną rolę, nawet jeżeli formalnie istnieją. Mamy problem z samorządnością, chyba większy niż z wolnym rynkiem czy z demokracją parlamentarną.
Wydaje mi się, że idea samorządności, zawarta właściwie literalnie w słowie "samorządność", gdzieś się zagubiła i ludzie traktują samorząd, jako jeden z organów władzy państwowej. Bardzo wiele osób nie odróżnia władzy administracji państwowej od władzy samorządowej. A jeżeli tak, to raczej mówią "władza lokalna" mając na myśli szczebel, a nie samą istotę tej władzy”.